Obraz Matki Boskiej w Częstochowie, w Polsce, należy do tej małej grupy Czarnych Madonn uznanych na całym świecie, głównie z powodu niedawnych przejawów pobożności publicznej, ukazanych przez Jana Pawła II. Obraz jest czasami nazywany Matką Bożą Jasnogórską po nazwie miejsca klasztornego, w którym przechowywano go przez sześć wieków. Joan Carroll Cruz opisuje następującą „historię cudów” dotyczącą wyboru tej strony: Św. Władysław postanowił ocalić obraz przed powtórnymi najazdami Tatarów, zabierając go do bezpieczniejszego miasta Opala, jego miejsca urodzenia. Ta podróż zaprowadziła go przez Częstochowę, gdzie postanowił odpocząć na noc. Podczas tej krótkiej przerwy w podróży obraz został przeniesiony na Jasną Górę [co znaczy „Jasne Wzgórze”]. Tam został umieszczony w małym drewnianym kościele nazwanym na cześć Wniebowzięcia. Następnego ranka, gdy portret został ostrożnie wymieniony w wozie, konie odmówiły posuwania się. Przyjmując to jako niebiański znak, że portret ma pozostać w Częstochowie, św. Władysław kazał powrócić obraz uroczyście do Kościoła Wniebowzięcia. Innym „cudownym” aspektem tego obrazu jest to, że jego starożytność jest tak wielka, że jej pochodzenie jest nieznane, jakby „spadło z nieba”. Legenda przypisuje jej stworzenie św. Łukaszowi, ewangelistowi, który „namalował portret Dziewicy na stole z drewna cedrowego, na którym spożywała posiłki”. Mówi się, że Helena, królowa-matka cesarza Konstantyna, umieściła ten portret podczas jej wizyty w Ziemi Świętej i przywiozła go do Konstantynopola w czwartym wieku. Po pozostaniu tam
przez pięć wieków rzekomo został przeniesiony w królewskich posagach, aż dotarł do Polski, a posiadanie św. Władysława w XV wieku. Legenda mówi dalej: w czasach Władysława obraz został uszkodzony podczas oblężenia przez tatarską strzałę, „zadając bliznę na gardle Najświętszej Dziewicy”. W 1430 roku husyci ukradli i zdewastowali cenny
obraz, rozbijając go na trzy części. Dodawanie zniewagi do obrażeń: Jeden z rabusiów wyciągnął miecz, uderzył w obraz i zadał dwie głębokie rany. Przygotowując się do zadawania trzeciej rany, upadł na ziemię i wił się w agonii aż do śmierci… Dwa ukłucia w policzek Najświętszej Maryi Panny, wraz z poprzednimi obrażeniami gardła, zawsze powracały – mimo wielokrotnych prób naprawy.
ul. Kościelna 1
34-381 Przybędza